piątek, 7 stycznia 2011

Climbing zimą

Obdarzeni nowym świętem, 6 stycznia, postanowiliśmy trochę zadziałać. No i napisać o tym relację. Do dyspozycji niecały jeden dzień, więc wybór padł na Janówek, królestwo kraszpadów, paintballa i taniego wina. Skład, któremu nie straszne były mróz i śnieg: Ania G, Tomek, Miki, Piotrek. Ogólnie dziaby miał Tomek, raki Miki, Ania różowe okulary a ja zbroję husarii. Ale wspinali się wszyscy. Odchodziły wszelkie formy skałodrapstwa, wspinaczka lodowa oraz drajtul, zależy kto w co dziabę wbił ;) Pojawił się jakiś latawiec na polu a w pewnym momencie nawet narty. Wiadomo, po skończeniu drogi, jakoś trzeba z tego bunkra zjechać. Późnym popołudniem, kiedy już zdrapaliśmy chwyty ze wszystkich letnich klasyków Janówka, wykopaliśmy samochód ze śniegu i wróciliśmy do Warszawy. Następnym razem znajdziemy hydrant i wylejemy tam lodospad. W jednym zdaniu, wspinanie z dziabami jest fajne. W galerii kilka zdjęć.