sobota, 30 listopada 2013

One night in Bangkok


No i pierwszy dzień już za nami. Zaczął się w Polsce, kończy w Bangkoku. W sumie będą 32 godziny bez porządnego snu. Przez ten czas zaliczyliśmy Dubaj, obejrzeliśmy kilka filmów, znaleźliśmy ulicę z hostelem, co w Bangkoku wcale nie jest takie łatwe i spotkaliśmy przypadkiem znajomego z Polski.
Wbrew obiegowej opinii, że Aerofłotem twój bagaż doleci potem, Kasia dotarła również bez nieprzewidzianych przygód. Wieczorem poszliśmy na spacer. Było wszystko: buddyjscy mnisi, wiece na ulicach (może będą z tego jakieś zamieszki), małpa na smyczy, która na pewno wplątana jest w handel narkotykami, podejrzanie wyglądające salony masażu. Prawdziwe Kac Vegas ;)
Dalej nie do końca mogę uwierzyć że spędzę tutaj kolejne 2 miesiące. Cóż, na razie staram się o tym nie myśleć ;)

czwartek, 28 listopada 2013

Ile waży kilogram przygody?

Natchniony komentarzem Marcina/Kasi z poprzedniego postu postanowiłem przetestować pisanie z małej klawiatury i wrzucanie zdjęć.
Ogólnie pakowanie u mnie wyszło 10 kilo. W sumie mało, ale można by jeszcze obciąć. A z drugiej strony kilka gratów ekstra by mi się przydało.


Trochę gimnastyki i nawet zdjęcie się wklei ;)
Tak to wygląda w praktyce. Właściwie to w teorii, bo praktyka zaczyna się jutro. Cel: półwysep indochiński. Ha!

wtorek, 26 listopada 2013

Szybka zmiana klimatu

Góry to katalizator. Wszystko dzieje się tam szybciej, jednego dnia jesień, drugiego zima. Zmiana z jednej strony gwałtowna, ale z drugiej ...w sumie każdy się jej spodziewał.
Przed:

Po:

A teraz pora na prawdziwy szok temperaturowy.