środa, 10 września 2008

Brotkanie, czyli spotkanie przy bro

Nie byłbym sobą, gybym nie napisał relacji z piwkowania. Aaaa tak w ogóle to jakias masakra, totalna masakra!! Okazało się, że przekręciłem nazwę teamu zapoczątkowaną przez coach'a i zamiast TeamBroClimbing wyszedł do niczego nie podobny twór TeamClimbingBro - zdecydowanie za dużo browarów ;) Szczęliwie Kokos i Marysia :) postawili mnie do pionu (ale nie tego ze szkoły "w pionie") i oswiecili, czego efekty widać w nagłówku strony, ale niestety adres pozostał niezmieniony.. chociaż z drugiej strony ma to jakis urok i tylko wtajemniczeni ;) będą znali przyczynę całego zamieszania. Dobra, do rzeczy (mało brakowało, a napisałbym "żeczy" - co klawiatura potrafi zrobić z umysłem człowieka??)!! Zacznijmy od reprymendy dla Kajtka, którego przyjazd do stolnicy był silnym argumentem do zainicjowania spotkania (Maćko - dzięki za zajęcie się stroną organizacyjną!!). Niestety mimo długiego oczekiwania (do samego końca) nie udało mu się zjawić na miejscu, ani nawet w jego okolicy, więc przy najbliższej okazji zarządzimy karniaka w postaci conajmniej 5 browarów :P Do przewidzenia było, że głównym wątkiem rozmów będą wspomnienia podlesickich wariacji, porad i tekstów coach'a oraz naszych podniebnych wyczynów i tak tez się stało. Nie ma co ukrywać, że co drugiemy zdaniu towarzyszył gromki smiech, niejednokrotnie zagłuszający dużo liczniejszą grupę imprezujących obok informatyków (ale to oczywiscie tylko nasza hipoteza wysnuta na podstawie wyglądu i zachowań naszych knajpowych sąsiadów w liczbie ok. 15 chłopa). Nasyceni pozytywną energią retrospekcyjną ;) i dużą ilością chmielu zabraliśmy się za nieco poważniejsze tematy i w ten sposób padło znowu na biedne kobiety i zapotrzebowanie na zatrudnianie osób płci pieknej w firmach z branży IT :-)) Przyznaję się bez bicia, że nie wiem kto był prowodyrem dyskusji, ale zgoniłbym wszystko na Marysię, która tuż przed opowiadała nam o swoich studiach i....... poszło :-)) Szczęśliwie nie doszło ani do rękoczynów, ani nawet do burzliwej wymiany zdań jak to miało miejsce jakiś czas temu, gdy głównym wątkiem były związki gejowskie (!#$%&?) ale oczywiście definitywnego porozumienia, tudzież szeroko rozumianego kompromisu również nie uzykaliśmy (teraz już chyba wiem skąd wywodzi się ksywa Kokos - twardy i uparty jako Kokos po 5 piwach ;) ). Nie ma co więcej biadolić. Było fajowo, jak z resztą zawsze w tym towarzystwie!!! Na koniec ciekawostka. Wsiadając do ostatniej tego wieczoru SKMki nie zdawałem sobie sprawy, że moje zapotrzebowanie na sen jest aż tak duże. Nawet nie zorientowałem się, kiedy kolejne stacje Ochota, Zachodni itd.. minęły pod osłoną błogiego snu :-) a w konsekwencji zostałem obdarzony nieco dłuższym niż zwykle spacerem do domu. Mam nadzieję, że tylko ja miałem takie przygody :)
p.s. zdjęcia z telefonu, po zrzuceniu na kompa jednak nie zachwycały tak jak dzień wcześniej, dlatego darowałem sobie ich publikację ;)

7 komentarzy:

wlodson pisze...

Nie Twoja? a to przepraszam, musiałem Cię z kimś pomylić ;) heh

kokos pisze...

wspin był ok. a Ty faktycznie dawałaś radę. Za tydzień fikniesz tą przewieszkę. Tak coś czuję :)
Tylko szkoda, że nie będzie Kajtka :(

kokos pisze...

Łaaaaaaał :)
to chyba trzeba opić ;)

Anonimowy pisze...

Taka tam asekuracja. Line przydepnąem przez przypadek i tylko dzięki temu nie polecialaś. Witam. Tylko na chwilkę. Od października zamienię się w sumiennego blogera.

kokos pisze...

To chyba dla Ciebie to piwko, bo ja lubię z mniejszą ilością pianki :)
A tak ogólnie to podoba mi się ta koncepcja taka metafora wspinania się w Podlesicach :)

wlodson pisze...

..coś w pracy robić trzeba ;) prawda? poza tym nie mamy żadnego logo, stąd propozycja takiej alegorii ;)

kokos pisze...

Dzisiaj o 20.00, u mnie w chacie zaczynają się przygotowania przed wyjazdem do Podlesic.
Oczywiście będą one polegały na delektowaniu się browarem, w ilości znacznej, a następnego dnia z samego rana wspinanie.
Przynieść indeksy będę zalki wpisywał :))