niedziela, 5 listopada 2017

Azjatyckich miast czar

Lądujemy w Yangon, największym mieście w okolicy. Wsiadamy do jedynej w całym mieście taksówki z kierownicą po lewej stronie. W Birmie niedawno zmieniono ruch z lewostronnego na prawostronny, tak nakazał nadworny astrolog. No i w sumie chciałbym żeby to był żart. Czyli tajskie samochody zostały, kierunek ruchu się zmienił, i tak to nieźle ogarniają, przynajmniej w mieście. Po drodze do hostelu dowiadujemy się też, że władza jest super, tylko internet wolny, na balony się spóźniliśmy, ale można je zobaczyć w internecie. I to podczas jazdy.
Sam hostel oferuje wszystkie wygody opisane szeroko w trip advisor, czyli pojedyncze łóżko w dwuosobowym pokoju bez okien, karaluchy, pachnie kupą. No i jest tanio. Nie przeszkadza nam to spać do południa. To na pewno jet lag. Ruszamy do miasta coś zobaczyć.
Czuję że nie zabawny tu długo. Idziemy na piechotę do centrum, w oparach lepkiego i śmierdzącego gorąca. Po drodze zwiedzamy świątynie i polewamy buddę wodą. Oczywiście trafia się przewodnik - uczeń mnicha, który opiekuje się starym wujkiem (91 lat) i potrzebuje dla niego 5 dolary, oczywiście od osoby. Dla mnichów 5 to liczba święta. Witamy w Azji.
Miasto funduje nam różne atrakcje, przejechane koty, karaluchy jak szczury, szczury jak koty, tylko nie przejechane. Zapomniałem że azjatyckie miasta aż tak pachną. No a potem trafiamy na jedzenie, w centrum miasta.
Siedzimy między myanmarczykami, pijemy dobre piwo, jemy pyszne rzeczy, zwiedzamy pogodę Shwedagon w tłumie modlących się ludzi. W końcu mamy dziś dzień świąteczny. Następnego dnia rano idę po bilety na pociąg, spacer po mieście utwierdza mnie w przekonaniu, że pora jechać dalej.
Po południu idziemy do parku, ukryć się przed upałem na zacienionym trawniku, z widokiem na wielkiego złotego smoka płynącego po wodzie! Znowu idziemy do centrum,  zjeść coś dobrego (nie wiem kto to pisał, że jedzenie w Birmie jest nieurozmaicone i bez smaku...

Robimy zakupy i o 16 czasu lokalnego (przesunięcie czasu względem Polski wynosi 5 godzin i 30 minut) wsiadamy do pociągu, który zawiezie nas do Baganu w nieco ponad 19 godzin.

Brak komentarzy: