wtorek, 3 grudnia 2013

1000 Wat


Zgodnie z planem postanowiliśmy przenieść się z Bangkoku na północ jak najszybciej. Zaliczyliśmy tylko niżej wspomniane demonstracje oraz świątynie Wat Arun i Wat Pho.
Pomimo zapewnień kierowcy tuk tuka, że to 30km, dzielnie przechodzimy te 1500 metrów. Na miejscu pomniki buddy, bogato zdobione świątynie i mnisi robią wrażenie. Wieczorem idziemy jeszcze do China Town zjeść coś dobrego na jednym z wielu ulicznych straganów. Jedzenie mają takie, że nawet nie przeszkadzają mi karaluchy łażące po ulicy pod nogami. Wracamy do hostelu 4 napotkanym tuk tukiem, 3 poprzednich kierowców nie chciało się targować.
Następnego dnia ładujemy się w pociąg do Ayuttai, jest zupełnie jak w naszym PKP, tylko bardziej punktualnie. Na miejscu poźyczamy rowery i oglądamy kolejne świątynie. Monika nie raz tego dnia spogląda śmierci w oczodół lawirując między samochodami i skuterami w ruchu lewostronnym. Ja czuję się jak ryba w wodzie, kontrolowany chaos, tylko trzeba dużo dzwonka używać. Wieczór kończymy już tradycyjnie, piwem Chang i dobrym jedzeniem. 
Autobus nocny wyrzuca nas w Sukhotai przed 5 rano. Plan A zakłada spanie na stacji, zwiedzanie w dzień i kolejny nocny autobus do Chiang Mai. Dziewczyny decydują się jednak na hostel. A już rozkładałem się do spania na krzesłach w poczekalni ;) Koło 6 lądujemy w hostelu, krótkie targowanie się o cenę i już można iść spać. 
Wstajemy w południe, szybkie śniadanko, podczas którego Kasia pobiera lekcje gotowania, poźyczamy rowery i ruszamy zwiedzać, znowu świątynie ;) Tym razem jazda odbywa się bez dramatu, park z kompleksem ruin zamknięty jest dla ruchu więc nikt nie bulwersuje się jechaniem prawą stroną drogi. Wieczorem załapujemy się na pokaz sztucznych ogni i niezbyt zrozumiałe przedstawienie po tajski, sponsored by Toshiba. Dzień kończymy na piwie, z zapoznają polsko-niemiecka parą. Jutro znowu wsiadamy w autobus i jedziemy na północ. Niestety wcale ma nie być chłodniej.














3 komentarze:

wlodson pisze...

Już myslalem, ze to Ty na tym słoniu :)

AC pisze...

Tyle po świątyniach to chyba w życiu nie chodziliście - nieustająca niedziela ;-))

Jarek pisze...

Ja chcę zdjęcie zupy z ośmiornicami...